Nie sądziłam, że
napisanie recenzji filmu czy serialu może być tak trudne jak zrecenzowanie
tej 20 odcinkowej dramy z 2016 roku. Wywołała we mnie tak skrajne uczucia, że
czuję się wręcz zmiażdżona po jej obejrzeniu. Jedno jest jednak pewne – nie zapomnę „Moon Lovers”
do końca życia.
„Hae Soo jest kobietą, żyjącą w XXI,
jednakże pewnego dnia podczas zaćmienia słońca cofa się w czasie. W ten sposób
trafia na dwór królewski w erze Goryeo, gdzie poznaje członków rodziny królewskiej
i panujące na dworze zasady. Nieoczekiwanie Hae Soo zaczyna stawać się
obiektem zainteresowań niektórych książąt. Jak kobieta poradzi sobie w zupełnie
nowej sytuacji? Uda jej się wrócić do współczesności?”
Historia
„Moon Lovers” początkowo wydaje się
sielankowa i zabawna, ale jest to tak naprawdę wstęp do historii o okrutnej walce
o władze. Naprawdę byłam zaskoczona tym jak akcja ewoluowała z odcinka na
odcinek w coraz to szybszym tempie. Sądziłam, że będzie to zwykły romans osadzony
w dawnych czasach – pomyliłam się. Drama zawiera prawdziwą historię o czasach
cesarza Taejo i bratobójczej walce o tron. I choć to druga część dramy jest
pełna intryg i polityki, które wprost uwielbiam w historycznych produkcjach, to
pierwsza (niezupełnie) beztroska połowa ma swój cel i urok. Poznajemy tam
trochę kultury, zwyczajów i uśmiechamy się widząc niektóre interakcje między
postaciami. Dzięki tym odcinkom poznajemy bohaterów dramy i przywiązujemy się
do nich, przez co bardziej przeżywamy ich późniejsze losy (a naprawdę jest co).
„Moon Lovers” ma naprawdę dobrze przemyślaną akcje, w której każdy krok,
decyzja ma znaczenie i wpływ na bohaterów. Książęta stanowią istną mieszankę
osobowości. Od beztroskiego Eun’a, po ambitnego Yo. Chyba tylko do Wook’a nie
pałałam sympatią. Do końca nie potrafię określić dlaczego, bo jeśli chodzi o
rolę to uważam, że była dobrze odegrana. Zresztą jak dla mnie to wszyscy aktorzy zostali dobrani idealnie. Natomiast Wang So pokochałam
już na samym początku. Nie wiem czy to zasługa aktora, który wcielił się w tą
rolę czy może mojej słabości do takich nietuzinkowych postaci. „Wilk” bez dwóch
zdań skradł mi serce (gdybym była bohaterką od razu rzuciłabym mu się w
ramiona). Co prawda późniejsza „ewolucja” tej postaci nie do końca mi się
spodobała, ale nie mogę odmówić jej wiarygodności. Ogólnie polubiłam całą tą bandę
książąt (nawet, jeśli początkowo miałam problem z zapamiętaniem, kto jest,
którym księciem). Każdy z książąt jest inny i nawet ci z początku niepozorni i
drugoplanowi jak Jung czy Won mają swoją rolę do odegrania w tej historii. Mnie
ich losy chyba najbardziej zaskoczyły. Zaś z postaci pobocznych to generał Soo
Kyeong zaskarbił sobie moją sympatię (uwielbiam jego uśmiech). Właśnie dzięki tak barwnej obsadzie drama
ma wiele wątków. Oczywiście głównym są losy Hae Soo, która „przybyła z
przyszłości”. Z początku widziałam w niej kolejną irytującą bohaterkę, która
ciągle wpada w kłopoty, ale z czasem przekonałam się do niej. Zobaczyłam w niej
zwykłą współczesną, miłą dziewczynę, która po prostu nie do końca potrafi się
odnaleźć w takiej rzeczywistości (kto z nas by umiał). Bywa naiwna, ale jest pozytywną osobą i
potrafi się pogodzić ze swoim losem – tym mnie kupiła. Wątek miłosny Hae Soo również
jest świetnie stworzony, choć nie do końca „realny” – jakoś trudno mi uwierzyć,
że w jednej osobie może zakochać się tyle osób. Mimo to jego rozwinięcie jest
bardzo dobre. I choć wypłakałam przy nim 2 paczki chusteczek, to jestem
usatysfakcjonowana zakończeniem.
Drama kręciła moimi
uczuciami jak karuzela, nie dając wytchnienia i nawet po kilku dniach po jej
obejrzeniu na wspomnienie niektórych wydarzeń miałam łzy w oczach. Do teraz nie
jestem w stanie do końca określić czy kocham tą dramę czy jednak nienawidzę. Śmiałam
się i płakałam na zmianę. Bez wątpienia to cudowna historia z piękną muzyką w
tle, o której nie da się zapomnieć. Musicie uwierzyć mi na słowo, że naprawdę warto
obejrzeć „Moon Lovers” (z polskimi napisami na Drama Queen).
Ocena: 9/10
Ostatnio coraz mniej oglądam seriali. O tym nie słyszałam,ale mnie zaciekawił, więc kto wie, może kiedyś go zobaczę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Warto zobaczyć :)
UsuńNie przepadam za azjatyckimi produkcjami - strasznie w oglądaniu przeszkadza mi ich specyficzny język. Ale cieszę się, że Tobie się podobało. :)
OdpowiedzUsuńNo do języka trzeba się przyzwyczaić ^^ w tym wypadku warto spróbować :)
UsuńNie wiem, co napisać, bo bardzo rzadko oglądam coś azjatyckiego. Mają fascynujące stroje. Gdzie to oglądałaś?
OdpowiedzUsuńNa DramaQueen z polskimi napisami :)
UsuńNie oglądam dram, nawet mnie do nich nie ciągnie. A może to błąd i warto by było dać im szansę :)
OdpowiedzUsuńTo warto spróbować z tą produkcją :)
UsuńTym razem to kompletnie nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda :)
UsuńMoże kiedyś zobaczę jak na razie hotel de luna kończę
OdpowiedzUsuńMam w planach tą dramę :)
UsuńLubię filmy, które wywołują emocje:-)
OdpowiedzUsuńTo ten powinien ci się spodobać :)
UsuńSkoro był śmiech i autentyczny płacz, były emocje. A to chyba najważniejsze! Może to i coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńTak emocje były ^^ warto obejrzeć :)
UsuńMoże dam szansę tej dramie. Jak dotąd nie oglądałam takich produkcji.
OdpowiedzUsuńTo warto spróbować :)
UsuńI jest naprawdę ciekawy :)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje. Poszerzasz moje horyzonty :D
OdpowiedzUsuńTo chyba dobrze ^^ warto obejrzeć :)
UsuńNigdy nie oglądałam dramy, chciałabym spróbować, ale jak na razie nie mam ochoty nawet na żadne seriale ani filmy. Więc jak wróci mi chęć, chętnie przekonam się czy to coś dla mnie
OdpowiedzUsuńTo warto zapamiętać ten tytuł :)
UsuńChyba nie moje klimaty, ale super, że ta historia Ci się spodobała :)
OdpowiedzUsuńSzkoda :)
UsuńPrzyznaję,że zapowiada się bardzo ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńI jest ciekawie ^^ warto obejrzeć :)
UsuńMogło by mi się spodobać i to bardzo. Zapisuje tytuł ;)
OdpowiedzUsuńTo świetnie :)
UsuńChyba sobie zapiszę ten tytuł. Niby nie moje klimaty, ale kto wie, może się spodoba? :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować :)
UsuńDalej nie wiem, jak nazywali się poszczególni książęta, pamiętam tylko ich numery ^^ Ogólnie mam podobne odczucia wobec tej dramy i faktycznie zapada ona w pamięć bardzo ;>
OdpowiedzUsuńTo świetnie ^^ mi udało się zapamiętać imiona :)
UsuńPotrafisz zachęcić. :) Może się skuszę.
OdpowiedzUsuńTo świetnie że cię zaciekawiłam :)
UsuńUwielbiam tą dramę, ale zakończenie jest straszne. W razie czego jest oryginalna chińska wersja, która liczy 2 sezony.
OdpowiedzUsuńZgadzam się zakończenie jest przesmutne ale dobrze zrobione ^^ chińską wersję widziałam :)
UsuńPierwszy raz słyszę o tym serialu. Lubię dalekowschodnie klimaty, więc myślę że mógłby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie ^^
UsuńJeśli wzbudza aż tyle emocji to koniecznie muszę obejrzeć. Popłakać też lubię na filmie :D
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja ^^ wbijaj na Drama queen i oglądaj :)
UsuńNigdy nie ogladałam takiego serialu. Może kiedys sie skusze i obejrze choc jeden odcinek, kto wie moze mi sie spodoba.
OdpowiedzUsuńWarto spróbować :)
UsuńTo była naprawdę dobra drama. Widzę, że nie tylko moimi uczuciami się bawiła. Polubiłam wszystkich książąt, bo każdy coś w sobie miał co się wyróżniało. Zakończenie, no cóż, chciałabym żeby zakończyło się "i żyli długo i szczęśliwie", ale wiedziałam, że w końcu główna bohaterka będzie musiała wrócić do swojego świata. Chciałabym zobaczyć jak wypadła by druga seria w wersji koreańskiej, ale raczej nic z tego nie wyjdzie. Przynajmniej na razie nie ma żadnych nadziei na kontynuację
OdpowiedzUsuńFajnie że też miałaś takie 'przeżycia' jak ja przy oglądaniu ^^ mnie zakończenie nie zawiodło a po chińskiej kontynuacji chyba wolę takie zakończenie :)
UsuńNie oglądałam tego serialu, ale przesłuchałam sobie z niego kiedyś parę utworów, którego zresztą mi się podobały. Sam serial również mnie wtedy zaciekawił i chciałabym kiedyś go obejrzeć. A tak w ogóle, z azjatyckich dram urzekła mnie "Cesarzowa Ki", która swego czasu leciała w polskiej telewizji. :)
OdpowiedzUsuńTo polecam wbić na Drama Queen i obejrzeć Moon Lovers ^^ a Cesarzową Ki uwielbiam jak ty :)
Usuń