14 sierpnia 2020

Recenzja: Moon Lovers (Scarlet Heart Ryeo)


Nie sądziłam, że napisanie recenzji filmu czy serialu może być tak trudne jak zrecenzowanie tej 20 odcinkowej dramy z 2016 roku. Wywołała we mnie tak skrajne uczucia, że czuję się wręcz zmiażdżona po jej obejrzeniu. Jedno jest jednak pewne – nie zapomnę „Moon Lovers” do końca życia.
Hae Soo jest kobietą, żyjącą w XXI, jednakże pewnego dnia podczas zaćmienia słońca cofa się w czasie. W ten sposób trafia na dwór królewski w erze Goryeo, gdzie poznaje członków rodziny królewskiej i panujące na dworze zasady. Nieoczekiwanie Hae Soo zaczyna stawać się obiektem zainteresowań niektórych książąt. Jak kobieta poradzi sobie w zupełnie nowej sytuacji? Uda jej się wrócić do współczesności?”
Historia „Moon Lovers” początkowo wydaje się sielankowa i zabawna, ale jest to tak naprawdę wstęp do historii o okrutnej walce o władze. Naprawdę byłam zaskoczona tym jak akcja ewoluowała z odcinka na odcinek w coraz to szybszym tempie. Sądziłam, że będzie to zwykły romans osadzony w dawnych czasach – pomyliłam się. Drama zawiera prawdziwą historię o czasach cesarza Taejo i bratobójczej walce o tron. I choć to druga część dramy jest pełna intryg i polityki, które wprost uwielbiam w historycznych produkcjach, to pierwsza (niezupełnie) beztroska połowa ma swój cel i urok. Poznajemy tam trochę kultury, zwyczajów i uśmiechamy się widząc niektóre interakcje między postaciami. Dzięki tym odcinkom poznajemy bohaterów dramy i przywiązujemy się do nich, przez co bardziej przeżywamy ich późniejsze losy (a naprawdę jest co). „Moon Lovers” ma naprawdę dobrze przemyślaną akcje, w której każdy krok, decyzja ma znaczenie i wpływ na bohaterów. Książęta stanowią istną mieszankę osobowości. Od beztroskiego Eun’a, po ambitnego Yo. Chyba tylko do Wook’a nie pałałam sympatią. Do końca nie potrafię określić dlaczego, bo jeśli chodzi o rolę to uważam, że była dobrze odegrana. Zresztą jak dla mnie to wszyscy aktorzy zostali dobrani idealnie. Natomiast Wang So pokochałam już na samym początku. Nie wiem czy to zasługa aktora, który wcielił się w tą rolę czy może mojej słabości do takich nietuzinkowych postaci. „Wilk” bez dwóch zdań skradł mi serce (gdybym była bohaterką od razu rzuciłabym mu się w ramiona). Co prawda późniejsza „ewolucja” tej postaci nie do końca mi się spodobała, ale nie mogę odmówić jej wiarygodności. Ogólnie polubiłam całą tą bandę książąt (nawet, jeśli początkowo miałam problem z zapamiętaniem, kto jest, którym księciem). Każdy z książąt jest inny i nawet ci z początku niepozorni i drugoplanowi jak Jung czy Won mają swoją rolę do odegrania w tej historii. Mnie ich losy chyba najbardziej zaskoczyły. Zaś z postaci pobocznych to generał Soo Kyeong zaskarbił sobie moją sympatię (uwielbiam jego uśmiech). Właśnie dzięki tak barwnej obsadzie drama ma wiele wątków. Oczywiście głównym są losy Hae Soo, która „przybyła z przyszłości”. Z początku widziałam w niej kolejną irytującą bohaterkę, która ciągle wpada w kłopoty, ale z czasem przekonałam się do niej. Zobaczyłam w niej zwykłą współczesną, miłą dziewczynę, która po prostu nie do końca potrafi się odnaleźć w takiej rzeczywistości (kto z nas by umiał). Bywa naiwna, ale jest pozytywną osobą i potrafi się pogodzić ze swoim losem – tym mnie kupiła. Wątek miłosny Hae Soo również jest świetnie stworzony, choć nie do końca „realny” – jakoś trudno mi uwierzyć, że w jednej osobie może zakochać się tyle osób. Mimo to jego rozwinięcie jest bardzo dobre. I choć wypłakałam przy nim 2 paczki chusteczek, to jestem usatysfakcjonowana zakończeniem.
Drama kręciła moimi uczuciami jak karuzela, nie dając wytchnienia i nawet po kilku dniach po jej obejrzeniu na wspomnienie niektórych wydarzeń miałam łzy w oczach. Do teraz nie jestem w stanie do końca określić czy kocham tą dramę czy jednak nienawidzę. Śmiałam się i płakałam na zmianę. Bez wątpienia to cudowna historia z piękną muzyką w tle, o której nie da się zapomnieć. Musicie uwierzyć mi na słowo, że naprawdę warto obejrzeć „Moon Lovers” (z polskimi napisami na Drama Queen).
Ocena: 9/10

47 komentarzy:

  1. Ostatnio coraz mniej oglądam seriali. O tym nie słyszałam,ale mnie zaciekawił, więc kto wie, może kiedyś go zobaczę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za azjatyckimi produkcjami - strasznie w oglądaniu przeszkadza mi ich specyficzny język. Ale cieszę się, że Tobie się podobało. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No do języka trzeba się przyzwyczaić ^^ w tym wypadku warto spróbować :)

      Usuń
  3. Nie wiem, co napisać, bo bardzo rzadko oglądam coś azjatyckiego. Mają fascynujące stroje. Gdzie to oglądałaś?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie oglądam dram, nawet mnie do nich nie ciągnie. A może to błąd i warto by było dać im szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tym razem to kompletnie nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Może kiedyś zobaczę jak na razie hotel de luna kończę

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię filmy, które wywołują emocje:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Skoro był śmiech i autentyczny płacz, były emocje. A to chyba najważniejsze! Może to i coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Może dam szansę tej dramie. Jak dotąd nie oglądałam takich produkcji.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje. Poszerzasz moje horyzonty :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie oglądałam dramy, chciałabym spróbować, ale jak na razie nie mam ochoty nawet na żadne seriale ani filmy. Więc jak wróci mi chęć, chętnie przekonam się czy to coś dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba nie moje klimaty, ale super, że ta historia Ci się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Przyznaję,że zapowiada się bardzo ciekawie :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mogło by mi się spodobać i to bardzo. Zapisuje tytuł ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Chyba sobie zapiszę ten tytuł. Niby nie moje klimaty, ale kto wie, może się spodoba? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dalej nie wiem, jak nazywali się poszczególni książęta, pamiętam tylko ich numery ^^ Ogólnie mam podobne odczucia wobec tej dramy i faktycznie zapada ona w pamięć bardzo ;>

    OdpowiedzUsuń
  17. Potrafisz zachęcić. :) Może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam tą dramę, ale zakończenie jest straszne. W razie czego jest oryginalna chińska wersja, która liczy 2 sezony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się zakończenie jest przesmutne ale dobrze zrobione ^^ chińską wersję widziałam :)

      Usuń
  19. Pierwszy raz słyszę o tym serialu. Lubię dalekowschodnie klimaty, więc myślę że mógłby mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeśli wzbudza aż tyle emocji to koniecznie muszę obejrzeć. Popłakać też lubię na filmie :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Nigdy nie ogladałam takiego serialu. Może kiedys sie skusze i obejrze choc jeden odcinek, kto wie moze mi sie spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  22. To była naprawdę dobra drama. Widzę, że nie tylko moimi uczuciami się bawiła. Polubiłam wszystkich książąt, bo każdy coś w sobie miał co się wyróżniało. Zakończenie, no cóż, chciałabym żeby zakończyło się "i żyli długo i szczęśliwie", ale wiedziałam, że w końcu główna bohaterka będzie musiała wrócić do swojego świata. Chciałabym zobaczyć jak wypadła by druga seria w wersji koreańskiej, ale raczej nic z tego nie wyjdzie. Przynajmniej na razie nie ma żadnych nadziei na kontynuację

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie że też miałaś takie 'przeżycia' jak ja przy oglądaniu ^^ mnie zakończenie nie zawiodło a po chińskiej kontynuacji chyba wolę takie zakończenie :)

      Usuń
  23. Nie oglądałam tego serialu, ale przesłuchałam sobie z niego kiedyś parę utworów, którego zresztą mi się podobały. Sam serial również mnie wtedy zaciekawił i chciałabym kiedyś go obejrzeć. A tak w ogóle, z azjatyckich dram urzekła mnie "Cesarzowa Ki", która swego czasu leciała w polskiej telewizji. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To polecam wbić na Drama Queen i obejrzeć Moon Lovers ^^ a Cesarzową Ki uwielbiam jak ty :)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad :)