11 lipca 2024

Recenzja: Kristin Cast & P. C. Cast – Dom Nocy – Kuszona

Po odprawieniu rytuału w ostatniej części zapanowuje pozorny spokój i powracają pseudo romanse (niestety, choć nie są aż tak uciążliwe jak przedtem).
„Wydawałoby się, że po wygnaniu z Tulsy Kalony i Neferet spokój powraca do Domu Nocy. Kiedy Zoey i jej przystojny wojownik Stark dochodzą do siebie po bliskim spotkaniu ze śmiercią, adepci próbują otrząsnąć się z terroru Neferet. Zoey doświadcza jednak poczucia niepokojącej, niezwykłej więzi z A-yą, dziewczyną stworzoną przed wiekami, by uwieść Kalonę. Tymczasem Stevie Rae, obdarzona teraz dodatkowymi mocami, ma przed przyjaciółką tajemnice. Mroczne sekrety zagrażają nie tylko ich przyjaźni, ale i całemu Domowi Nocy.”
Szósty tom Domu Nocy jest głównie sprzątaniem po zawierusze i lizaniem ran. Zdecydowanie nie jest tak nudny jak poprzedni (i ma zdecydowanie mniej przypominajek) jednak nadal czegoś mi w nim brakuje. Zdecydowanie wolałam początkowe części skupione na szkole i jej ciekawostkach i chyba trochę żałuje, że seria poszła w stronę zbawiania świata. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby cykl ograniczył się wyłącznie do nauki w Domu Nocy i jego tajemnic (na mniejszą skalę). Zostaje tutaj również wprowadzona druga narracja, co, do której jestem dość neutralna. Wiadomo, że Stevie i Afrodyta to ważne postacie, więc fajnie, że nie mamy tylko mówione, co robiły i co planują, jednakże ich narracje nie różnią się zbytnio od Zoey. Mam wrażenie, że autorki nie przemyślały (narracji) tych postaci. Nie nadały im żadnej wyjątkowej cechy, stylu czy czegoś innego, co różniłoby się od wersji opowiedzianej przez główną bohaterkę. Natomiast, muszę to przyznać, zakończenie tego tomu jest zaskakujące i choć napisane jest trochę chaotycznie i kliszowo (podsłuchiwanie), to pozostawia uczucie satysfakcji.
Ocena: 5/10

02 lipca 2024

Recenzja: Sara Weber – Wikingowie – Zew Odyna

„Dziewiąty wiek. Średniowieczna Norwegia. Świat wikingów z siłą ich mięśni, namiętnością i zmysłową pierwotnością. Ingrid, córka jarla Sigurda Czerwonookiego, ma zostać wydana za mąż za jednego z lokalnego wodzów. Dziewczyna jednak nie chce zostać żoną starszego, gnuśnego wikinga. Pragnie cieszyć się wolnością, ale sojusze zawarte przez jej ojca skazują ją na inny los. Przygotowania do ślubu zostają przerwane przez niespodziewany najazd wrogiego jarla Hrafna Niskiego z Kristiansund. Podczas walki ginie ojciec Ingrid, a jej brat Ulfar zostaje wybrany nowym wodzem. Kiedy mieszkańcy próbują pogrzebać zmarłych, okazuje się, że jeden z nich, Thorolf, oddycha. Ingrid, która zna się na ziołach jak mało kto, ratuje mu życie. Młodzi zakochują się w sobie, choć wiedzą, że nie jest im dane być razem. Dziewczyna wkrótce zostanie żoną innego, a wiking obejmie rządy po swoim zmarłym ojcu. Mimo wszystkich tych przeciwności spędzają ze sobą noc. Wtedy rusza lawina, której konsekwencje zmienią losy dwóch królestw i dwojga ludzi owładniętych żarliwą miłością.”
Sama historia miłosna jest prosta, przewidywalna i monotematyczna. Nie ma tutaj żadnych fajerwerków czy zawiłości. Nawet sceny miłosne są nędznie napisane. Sięgnęłam jednak po tą książkę licząc, że poza romansem dostanę tutaj historyczną otoczkę i ciekawostki kulturowe. Po autorce, która jest historykiem spodziewałam się opisów obrządków ślubnych czy innych rytuałów. Niestety zostają one tutaj jedynie wspomniane na zasadzie poszedł, zrobił i wrócił. I to był mój największy zawód tej książki. Nie spodziewałam się, że zachwyci mnie romans, wiedziałam, że będzie nijaki, ale liczyłam, chociaż że świat będzie zawierał ułamek tradycji i zwyczajów wikingów. Niestety nie ma tu nic ciekawego. Generalnie książka to taki typowy warsztat fanficowy (chyba nawet tego gorszego sortu). Nie mam nic przeciwko takim opowiadaniom (sama, jako nastolatka pisałam fanfiki i mam do moich wypocin sentyment) jednakże uważam, że nie powinny zostać wydawane. To po prostu słaba książka.
Ocena: 2/10