„Życie w niewoli nauczyło Tisaanah, jak przetrwać, władając jedynie bystrym umysłem, spostrzegawczością i niewielką ilością magii. Kiedy jednak próbowała wykupić się od pana, ten niemal doprowadził do jej śmierci. Nie poddała się i zabiła jednego z najpotężniejszych lordów w Threll. Została zmuszona do ucieczki, ale dostrzegła szansę ocalenia tych, których porzuciła. Mogła tego dokonać, zostając członkinią Zakonów – organizacji zrzeszającej władających magią, która dzierży wystarczającą władzę, aby zniszczyć następców jej byłego pana. Aby zdobyć należne miejsce w ich szeregach, musi jednak odbyć praktykę u Maxantariusa Farlione – przystojnego samotnika, który włada ogniem i gardzi Zakonami. Mężczyzna nie zamierza jej jednak pomagać. Z biegiem czasu Zakony zaciskają wokół nich swoje macki, a bolesna przeszłość Maxa może stać się kluczem do przyszłości Tisaanah… lub klęski ich obojga. W obliczu zbliżającej się wojny dziewczyna musi opanować tajniki władania magią i sprostać wymogom Zakonów. Kiedy rodzi się w niej uczucie do nauczyciela, musi zdecydować, ile jest w stanie poświęcić, aby dokonać swojej zemsty. Zakony mają jednak wobec niej poważniejsze, bardziej mroczne plany. Nie wiedzą natomiast, że Tisaanah nie cofnie się przed niczym, aby ocalić swoich bliskich. Nawet jeśli oznacza to ponowną niewolę i złożenie w ofierze swojego serca. Nawet jeśli oznacza to władanie własną śmiercią.”
Sądziłam, że dostanę lekką historię romantasy w magicznym świecie a w samym prologu dostałam matkę, która oddaje swoje dziecko łowcą niewolników zachwalając jaka to jest miła i posłuszna, pobłażliwie potraktowany temat niewolnictwa i bohaterkę, która po prawie 30 batach była w stanie jechać konno a potem jeszcze przejść jakiś kawałek pieszo do morza. To jest tak głupie… a mamy jeszcze kwestie magii, która również rozczarowuje. Naprawdę sądziłam, że chociaż ten element będzie ciekawy a tu klops. System magiczny tutaj nie istnieje. Wystarczy pomyśleć o wyczarowaniu motylka – buch – motylek. To jest tak leniwe (choć samą książkę czyta się dość przyjemnie).
„Córka niczyich światów” to kolejna historia o biednej dziewczynie, która okazuje się wyjątkowa i gburowatym nauczycielu z mroczną przeszłością, którzy zaczynają do siebie czuć mięte. Stwierdziłam, że nie ma sensu czytać czegoś co mnie nudzi (i na 99% wiem jak się zakończy).
Ocena: 3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad :)