Ostatnia część serii,
w której rozstrzygną się losy świata (brzmi dramatycznie, ale tak nie jest).
„Ciemność ogarnęła
świat Nocnych Łowców. Chaos i destrukcja obezwładniają Nefilim, ale Clary,
Jace, Simon i ich przyjaciele łączą siły, żeby walczyć z największym złem, z
jakim kiedykolwiek się zetknęli. Brat Clary, Sebastian Morgenstern,
systematycznie usiłuje zniszczyć Nocnych Łowców. Posługując się Piekielnym
Kielichem, zmienia ich w istoty z koszmaru, rozdziela rodziny i kochanków,
powiększa szeregi swojej armii Mrocznych. Nic na świecie nie jest w stanie go
pokonać… ale jeśli Clary i jej drużyna wyprawią się do królestwa demonów, mogą
mieć szansę… Ludzie stracą życie, miłość zostanie poświęcona, cały świat się
zmieni.”
Rozciągnięte
oczekiwanie na atak Sebastiana sprawiają, że w tej części wydaje się on podobny
do swojego ojca. Zachowuję się inaczej niż w poprzednim tomie, przez co traci w
moich oczach. Wcześniej był bardziej gwałtowny i wybuchowy, co nadawało mu
charakteru ‘szaleństwa’. Tutaj jest bardziej wyrafinowany, ale przez to
przewidywalny. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że romans, który powstał między nim
a Królową Jasnego Dworu jest strzałem w dziesiątkę. Czegoś takiego mi
brakowało. Pozostałe romanse toczą się jednak przewidywalnym rytmem. Z jednej
strony mnie to cieszy, a z drugiej chciałabym jakiegoś WOW. Jednak jestem
świadoma, że pisząc to autorka wolała zadowolić tysiące fanów liczących na tzw.
happy end niż kilka osób podobnych do mnie, które nie lubią prostych rozwiązań.
Kociooki czarownik
nie stracił pozycji mojego ulubieńca, a wręcz się na niej umocnił. Autorka z
pomysłem wplotła w fabułę serii jego przeszłość (tą najdawniejszą). Sytuacja, w
jakiej się znalazł a nawet jego ojciec, nie zmieniła go. Pozostał starym
spokojnym Magnusem, którego poznałam w „Diabelskich maszynach” i pokochałam, i
to mnie cieszy.
Zakończenie całej
trylogii samo w sobie nie jest zbyt zaskakujące czy dramatyczne, choć niektóre
okoliczności sprawiły, że się uśmiechnęłam, a nawet łezka zakręciła się w oku.
Bardzo podoba mi się, że epilog „Darów Anioła” łączy się z epilogiem
„Diabelskich maszyn”. Takie zetknięcie przeszłości z teraźniejszością nadaje
tej części uroku.Choć całej tej serii daleko do ideału.
Ocena: 5/10
dużo się o tym mówi - ja jeszcze nie znam
OdpowiedzUsuńMi tak średnio się spodobała także fenomenu nie rozumiem :)
UsuńPrzede mną jeszcze dwie ostatnie części, chociaż muszę zerknąć na czwartą, bo kompletnie nie pamiętam, co się tam działo. Poza tym że Jace trochę odwalał - ale to chyba norma. :)
OdpowiedzUsuńTo czytaj ;)
UsuńDobrze, że seria po ostatnim tomie wróciła do swojej dobrej formy z pierwszych części.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Na szczęście ^^ choć i tak nie jest idealna :)
UsuńAkurat ten tom mam nawet na półce, może zabiorę się za ponowne czytanie ^^
OdpowiedzUsuńPowroty czasem są fajne :)
UsuńNie czytałam tego cyklu. Wszystko przede mną
OdpowiedzUsuń:)
UsuńW wolnym czasie myślę, że przeczytam cały cykl
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo lubię tę serię.
OdpowiedzUsuńTo fajnie :)
UsuńNie słyszałam o tej serii. Rzadko sięgam książki z tego gatunku, ale kto wie... Może gdy wpadnie mi w ręce przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo fajnie :)
UsuńZ tego typu książkami chyba w ogóle się nie polubie :D
OdpowiedzUsuńJa tak średnio się polubiłam :)
Usuń