Po tym jak zobaczyłam
okładkę “Ice Cream” pomyślałam, że dostaniemy uroczą, letnią piosenkę. Całkiem
się ucieszyłam, bo tego lata brakowało mi wakacyjnych piosenek. Pomyliłam się
praktycznie całkowicie. Utwór na pierwszy rzut oka może wydawać się słodki i
kolorowy, ale to tylko złudzenie. Wystarczy przeczytać tekst, a przez takie
fragmenty „you can double dip – możesz zanurzyć dwa razy” „come put me in a
cone – przyjdź i wsadź mnie do rożka” czy „Get the bag with the cream, if you
know what I mean – mam torbę z kremem, jeśli wiesz co mam na myśli” skrzywimy
się z niesmakiem. Chyba nie da się bardziej jednoznacznie nawiązać do seksu (czy
tzw. loda). Do tego osobiście niezbyt podoba mi się użycie imienia Mojżesz w
takiej piosence. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego dziewczyny zostały tak popchane
w stronę tandetnego amerykańskiego popu z podtekstami, skoro bez tego radziły
sobie nieźle, a przez takie coś tylko tracą (przynajmniej w moich oczach). W muzyce,
co prawda słychać styl Teddy’iego, przez co melodia wpadła mi w ucho (trudno,
żeby było inaczej skoro uwielbiam jego twórczość). Problem stanowi właśnie tekst,
który rozprasza a nad którym pracowało kilkanaście osób (Tommy Brown, 24, Mr.
Franks, Ariana Grande…- dalej mi się nie chce wymieniać) to totalna żenada.
Ciekawie jak piosenka brzmiała w oryginale, bo przypuszczam, że wersja, którą
otrzymaliśmy była ‘poprawiana’ nie jeden raz patrząc na skład twórców. Jeśli
chodzi o wykonanie (zaśpiewanie) to jest całkiem fajnie. Blackpink i Selena mają
podobne głosy i chyba dzięki temu nie słychać takiej ‘przepaści’ jak było przy
kolabie z Lady Gagą (wtedy doceniłam moc
jej głosu, choć fanką nigdy nie byłam). Sam teledysk, choć mega kolorowy i
pełny całkiem ładnych scen ma jedną naprawdę ogromną wadę. Widać, że artystki
nagrywały osobno. I to drugi największy minus tej kolaboracji.
„Ice Cream” mogłoby
być całkiem fajną letnią piosenką gdyby nie tekst, który pozostawia po sobie
lekki niesmak. BLACKPINK naprawdę zaczynają mnie zawodzić a początkowo
pokładałam w nich nadzieję, no, ale cóż.
Ocena: 4/10
Faktycznie nawiązanie do seksu on razu rzuca się. Szkoda, ze teraz coraz więcej piosenek i teledysków żeby zaistnieć nawiązuje do seksu
OdpowiedzUsuńWielka szkoda :(
UsuńBardzo promowano tę piosenkę, jednak wiele osób rozczarowała. Podobnie jak ciebie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Czyli nie byłam jedyna :)
UsuńA ja nie słyszałam o tej piosence. Faktycznie jednak nie moje klimaty a czasami trzeba sprawdzać o czym jest dana piosenka
OdpowiedzUsuńMoże i dobrze że cie omineła :)
UsuńTeż na to zwróciłam uwagę. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie ten tekst. Poza tym nie podobało mi się, że to Selena miała najwięcej tekstu do zaśpiewania a była gościem w piosence Blackpink, nie na odwrót. No cóż, już bardziej wolę współpracę ich z Lady Gagą lub Dua Lipą
OdpowiedzUsuńMnie żadna z ich współprac nie spodobała ^^
UsuńKiedyś jak zabawne piosenki z podtekstem erotycznym były sporadyczne, to nawet się człowiek uśmiechnął słysząc coś takiego. Teraz już to powoli zaczyna irytować.
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńWidziałam gdzieś komentarz, że ktoś czekał aż ta piosenka się zacznie a ona się zdarzyła skończyć... Coś w tym jest, że jest niesamowicie monotonna. A słowa są tak "dwuznaczne", że aż jednoznaczne - to w sumie smutne, że nawet nie chciało się nikomu jakoś bardziej tych podtekstów ukrywać.
OdpowiedzUsuńMnie też to smuci ^^ taka płytka :)
UsuńMoim zdaniem takie teksty są poniżające dla kobiet, a jeszcze śpiewane przez kobiety... Nie wiem, co myśleć.
OdpowiedzUsuńNo właśnie
Usuń