Recenzja: Cassandry Clare – Dary Anioła – Miasto szkła

Trzeci tom „Darów Anioła” nie jest ostatnim…

„Pośród chaosu wojny Nocni Łowcy muszą zdecydować się na walkę u boku wampirów, wilkołaków i innych Podziemnych… albo przeciwko nim. Tymczasem Jace i Clary też muszą podjąć ważne decyzje. Czy mogą pozwolić sobie na zakazaną miłość?”

Nasza główna bohaterka Clary wreszcie dowiaduję się jak wybudzić ze śpiączki swoją matkę. Musi udać się do czarownika mieszkającego w stolicy Idrisu. Nie podoba się to Jace’owi, który robi wszystko, aby do tego nie doszło. W końcu przechodzą przez bramę, bez Clary, ale za to z Simonem, który przez to popada w kłopoty. Dziewczyna jednak w akcie desperacji, udaje się tam na własną rękę, co ma dość niebezpieczne skutki. W końcu dochodzi wreszcie do ostatecznego starcia z Valentinem i wezwanymi przez niego demonami. Nie odbywa się to jednak bez konfliktów między Nocnymi Łowcami, którzy nie dość, że są podzieleni to w dodatku mają w swoim gronie szpiegów. Odkryte zostają przed nami także dokładne poczynania samego Valentina z przeszłości. Eksperymenty, które potajemnie prowadził miały wpływ na moce jego dzieci, ale nie tylko. Wyjaśni to także uczucie, którym obdarzyli siebie nawzajem Clary i Jace. Powiązany z tym wszystkim jest tajemniczy Sebastian, który także okaże się kimś innym niż większość przypuszcza (większość, bo mi od początku nie pasowało coś w tej historyjce).

I na sam koniec nie mogę nie dodać „wreszcie” skierowanego do Aleca. Historia Cassandry, choć jest mega przewidywalna, to styl autorki wciąga swoją lekkością. Tom nie zapada w pamięć - nie jest najgorszy ale jednak.

Ocena: 4/10