19 lipca 2020

Recenzja: Cassandry Clare - Diabelskie maszyny – Mechaniczna księżniczka


Ostatni tom „Mechanicznych maszyn” spełnił moje oczekiwania. Autorka nie zbłądziła i zapewniła kolejną część pełną akcji. Jednak na tej się zakończy, a jakaś część mnie nie chce jeszcze się żegnać z bohaterami powieści.
„Mroczna sieć zaczyna się zaciskać wokół Nocnych Łowców z Instytutu Londyńskiego. Mortmain planuje wykorzystać swoje Piekielne Maszyny, armię bezlitosnych automatów, żeby zniszczyć Nocnych Łowców. Potrzebuje jeszcze tylko ostatniego elementu, żeby zrealizować swój plan. Potrzebuje Tessy Gray. Charlotte Branwell, szefowa Instytutu Londyńskiego, rozpaczliwie stara się znaleźć Mortmaina, zanim ten zaatakuje. Ale kiedy Mortmain porywa Tessę, chłopcy, którzy roszczą sobie równe prawa do jej serca, Jem i Will, zrobią wszystko, żeby ją uratować. Bo choć Tessa i Jem są zaręczeni, Will jest zakochany w niej jak zawsze.”
Fabuła dochodzi do punktu końcowego, co możemy poczuć dość szybko, gdyż tak jak w poprzednich częściach akcja jest wartka. Cieszy mnie również rozwinięcie wątku aniołka Tessy, nie bez powodu „Mechaniczny anioł” to tytuł pierwszej części serii – teraz wiadomo, dlaczego rozpoczynał on cały cykl. Pojawianie się Mortmain z automatami nadaje opowieści dodatkowego pędu i strachu. No, bo jak pokonać armię, która nie czuje bólu? Dodatkowo okazuje się, że Tessa była jednym z złowieszczych planów Mortmaina. Ona jest tytułową „Mechaniczną księżniczką”, która da początek nowej rasie i pokona Nocnych Łowców. Mortmain stworzył ciekawy plan zemsty a jego determinacja w dążeniu do celu jest godna podziwu. Autorka świetnie wykreowała jego osobę, a dobry czarny charakter to podstawa dobrej książki. Do tego dochodzą walki o przywództwo nad radą Clave, choroba Jamesa, która z każdym dniem niszczy chłopaka coraz bardziej (a ja miałam ochotę płakać na samą myśl, że mógłby umrzeć mój ulubieniec), a młodsza siostra Willa – Cecily panoszy się po Instytucie i nie chce słuchać brata. Clare dobrze poradziła sobie z połączeniem tego w jedną całość i nie pozwoliła, aby któryś z tych wątków pobocznych przyćmił ten główny. Miłosny dramat młodych bohaterów jest utrapieniem każdego czytelnika. Pełny namiętności romans z Willem czy dojrzewające uczucie ze strony Jama. Autorka ciekawie zakończyła ten trójkąt, choć według mnie troszkę zbyt długo ciągnęła ten wewnętrzny dylemat Tessy. Chociaż mówię to pewnie, dlatego, że sama od początku miałam swojego faworyta. Przypadło mi również do gustu wplecenie wątku czarownika Magnusa do pierwszego planu książki. Może nie odegrał on jakiejś bardzo znaczącej roli, jednak jego charakter i osobowość, sprawiły, że go polubiłam. W pewnym sensie stał się kimś w rodzaju przewodnika, zwłaszcza dla Willa, któremu nieraz pomagał czy też doradzał. Będzie jedną z tych postaci, których nie zapomnę.
Na koniec muszę powiedzieć, że bardzo cieszę się, że autorka powróciła do opisów z pierwszej części trylogii. Znów możemy poczuć uroki XIX-wiecznego Londynu. Zwłaszcza w listach.
Tą cześć jak i całą trylogię czytało się szybko i przyjemnie. Samo zakończenie nie jest zbytnim zaskoczeniem jednak ma ono swoje uroki.
PS Jeśli tak jak ja pokochałyście Jamesa przeczytajcie książkę do ostatniej strony. Naprawdę warto!
Ocena: 8/10

16 komentarzy:

  1. Nie miałam jeszcze okazji zajrzeć do tej trylogii, ale w przyszłości może mi się uda to zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam tą trylogię, a jej zakończenie uważam za najlepiej napisane z jej wszystkich książek. Również mnie "bolało" gdy czytałam o tym co działo się z Jamesem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Być moze kiedys siegne po ten cykl

    OdpowiedzUsuń
  4. ja się bardzo chętnie skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety to kompletnie nie moja tematyka, ale wierzę, że innym się może spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Od jakiegoś czasu kusi mnie ta trylogia, ale jeszcze do niej nie zajrzałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Książki autorki mam w planach. Ciekawa jestem czy przypadną mi do gustu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mam książek tej autorki w planach na najbliższy czas

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad :)