Pierwsza część
rozpoczynająca popularną młodzieżową serię „Dary Anioła”, w którym ponownie wkraczamy do świata
Nocnych Łowców…
„Dziewczyna ze
skłonnościami do wpadania w tarapaty, wampir, który zmaga się ze swoją mroczną
naturą, półanioł, pogromca demonów. Połączyła ich miłość i walka, dzieli ich
wszystko. Razem wkraczają do Miasta kości…”
Ciężko mi będzie
pisać recenzję tej książki nie porównując jej do „Diabelskich maszyn”, które są
jej ‘prologiem’ (filmów jeszcze nie widziałam, ale mam zamiar to nadrobić i je
także zrecenzować). Cała seria „Dary anioła” szybko zyskała dużą popularność
wśród nastolatków jednak ja zdecydowanie wolę „Diabelskie maszyny”, które przez
osadzenie akcji w wiktoriańskiej Anglii mają swój urok, którego brakuje mi w
tej serii.
Główną bohaterką
powieści jest Clary Fray, która będąc razem ze swoim przyjacielem Simonem w
klubie Pandemonium, zauważa nietypową sytuacje. Jako ciekawska osoba, nie może
się powstrzymać i podąża za nieznajomymi, przez co w jej życiu pojawiają się
Alec, Jace i Isabelle. Okazuje się, że posiada Wzrok, co prowadzi do kolejnych
wydarzeń. Niekoniecznie przyjemnych. Do takich właśnie między innymi należy
spotkanie z Pożeraczem w swoim mieszkaniu. Przez to jej życie obraca się o 180
stopni. Musi się zmierzyć z tajemnicami ze swojej przeszłości, które zataiła
przed nią jej matka, która zresztą znika. Wszystko to wiąże się z pojawieniem
się człowieka, który za wszelką cenę chce zdobyć Kielich Aniołów. Po co? Aby
stworzyć armię, nie zważając na liczbę ofiar. Doprowadziłoby to do zerwania
przymierza pomiędzy Nocnymi Łowcami a Światem Podziemi.
Sama akcja jest dość
wartka i napisana lekko, jednak zbyt szybko można domyślić się jej zakończenia.
Zdrajca jest zbyt oczywisty (jak dla mnie) a przeszłość bohaterów często
uprzykrza im życie tak jak tutaj, co jest dość typowe dla połączenia romansu z
fantastyką. Podoba mi się natomiast stworzona przez autorkę ‘druga
rzeczywistość’. Obok naszego świata, w ukryciu, żyją istoty z bajek… elfy,
wróżki, wampiry, wilkołaki, demony, ifryty, czarownice i wiele innych stworzeń.
Sama zawsze wierzyłam, że tak właśnie jest i kiedyś dane mi będzie spotkać,
któreś z tych postaci. Autorka chyba podziela moją fantazję. Zaskoczeniem dla
mnie natomiast było ujrzenie nazwiska „Magnus Bane”, i to nawet w tytule
jednego z rozdziałów. Ten czarownik był moją drugą ulubioną postacią, zaraz po
Jamie, w „Diabelskich maszynach”. Dzięki temu autorka zaskarbiła sobie u mnie
sympatię, dalej ciągnąc wątek Magnusa, i to w dobrym stylu. „Kociooki”
czarownik pozostał sobą i tym razem, nie ma konkurencji, więc niezaprzeczalnie
stał się moim ulubieńcem, na którego losy będę czekać w kolejnych częściach. Największa uwaga
autorki jednak skupiła się na Nefilimach. Zarówno ich przedstawicielach, w
postaci naszych głównych bohaterów, jak i ich historii oraz sposobom walki. Nie da się nie
zauważyć jednak tak wielu podobieństw do serii „Diabelskie maszyny” czy to w
głównych postaciach, które mają swoich sobowtórów (np. Will – Jace) czy też
samej akcji, która rozgrywa się w podobnym rytmie.
Długo zwlekałam nim
sięgnęłam po tą książkę jednak chyba nie żałuję. Cassandra Clare stworzyła ciekawą
historię, choć tym razem troszkę przewidywalną i zbyt współczesną.
Ocena: 6/10
Ach, czytałam tę serię jako gimnazjalista i byłam nią oczarowana - pewnie ze względu na wiek. :) Od razu pochłonęłam całą trylogię (wtedy jeszcze nie było w ogóle planów na dalsze części) i to wielokrotnie. Zamierzam kiedyś wrócić. :)
OdpowiedzUsuńFajnie ^^ ja niestety wtedy na nią nie trafiłam ale w sumie nie uważam że jest zła :)
UsuńMnie ta książka parę lat temu w ogóle nie wciągnęła. Pewnie dlatego nigdy nie sięgnęłam po dalsze części, ale planuję spróbować z inną serią autorki.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ta seria nie jest zła ale nie zaskakuje - osobiście polecam Diabelskie maszyny :)
UsuńOsobiście lubię tę serię, ale po raz pierwszy czytałam ją z jakieś 7 lat temu więc może to po prostu z sentymentu. Z drugiej strony jest to pierwsza książka z tego uniwersum i widać różnicę między tym tomem a np. Miastem niebiańskiego ognia czy właśnie Diabelskimi Maszynami. Uch... film był za to koszmarny. Nie pamiętam nawet czy obejrzałam go do końca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To dobrze że masz takie wspomnienia z serią ^^ czyli filmu nie polecasz :)
UsuńJa od tej książki i dalszych jej części zaczynałam :) Diabelskie maszyny czytałam później. Świetne są. Może kiedyś ďo nich wrócę. Ciekawe czy ocenię wtedy surowiej;)
OdpowiedzUsuńTo fajnie że ci podobały :)
UsuńSerie kojarze, ale dlatego, że pracuje w księgarni i często ludzie o nią pytają. Mnie jakoś nie kusi, nie mój klimat.
OdpowiedzUsuńJa w końcu po nią sięgnęłam i okazała się nie taka zła :)
UsuńNie czytałam, ale wiele o niej słyszałam. Ja jednak odpuszczam.
OdpowiedzUsuńTeż o niej dużo słyszałam i temu po nią sięgnęłam ^^ ale nic na siłę
UsuńUwielbiam tą serię.
OdpowiedzUsuńTo świetnie ^^ zobaczymy czy mi też tak się spodoba :)
UsuńKochałam tę serię w gimnazjum i w sumie tak mi zostało ^^ Ale czytałam, książki tak jak wychodziły więc najpierw serię zapoczątkowaną przez Miasto kości, a dopiero potem Diabelskie maszyny ^^
OdpowiedzUsuńTo może temu tamta podoba mi się bardziej bo autorka ją bardziej dopracowała :)
Usuń