Recenzja: C. J. Daugherty – Zbuntowani

Czwarty tom „Nocnej szkoły” czytało się świetnie.

„Po ataku Nathaniela szkoła staje się miejscem paranoicznym – jest w niej więcej strażników niż uczniów. Ceną za bezpieczeństwo podopiecznych jest ich wolność. Zdesperowana Allie zrobi wszystko, by powstrzymać podstępnego wroga. Zgadza się nawet na udział w niebezpiecznych nocnych misjach zorganizowanych przez Lucindę. Carter i Sylvain są gotowi walczyć u jej boku. Obaj ją kochają, lecz dziewczyna musi podjąć jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu. Żaden z nich nie będzie czekać wiecznie.”

Bez najmniejszych wątpliwości postać Nathaniela zachwyca mnie najbardziej (chyba za bardzo lubię złe charaktery). Ten mężczyzna wie wszystko i przenosiny Allie są dla mnie bezcelowe. Jest zagadką i bardzo chce poznać jego losy i dalsze intrygi, które ma w zanadrzu są po prostu perfekcyjne i jak zawsze dopracowane. Choć mam przeczucie, że Nathaniel jest z lekka desperatem pałającym zemstą… ale to tylko moje zamysły. Bez wątpienia autorka ciągnie nas za nos, odkrywając coś przed nami jednak nie na tyle, aby domyślić się zakończenia, co powoduje, że chcemy więcej i więcej. W tej części szpieg zostanie zdemaskowany, a Allie dowie się czegoś o swojej rodzinie, która jak się możecie domyślić jest ‘imponująca’.

Wątek miłosny dalej się kręci, a główna bohaterka nareszcie postanawia wybrać. (Na pewno macie swoich faworytów.) Nie chce nikogo zranić i dalej chce być miłą, co mnie trochę irytuje, gdyż w pierwszej części była z niej buntowniczka a teraz wydaje się zalęknioną dziewczynką. (Ale ja często po prostu nie lubię głównych bohaterek młodzieżowych książek.)

Minusem jest dość wolna akcja, w przeciwieństwie do poprzednich części, a momentami wręcz nudna. Plusem natomiast zakończenie, które daje do myślenia, i niektórych może zdołować.

Ocena: 5/10