16 maja 2020

Recenzja: BLACKPINK – DDU-DU DDU-DU


Po długim oczekiwaniu dziewczyny powracają z „DDU-DU DDU-DU”, które idealnie odzwierciedla styl YG. Piosenka w hip-hopowym klimacie z wstawkami rodem z Bollywood mówiąca o pewności siebie i naszym prawdziwym (ukrytym) ja. Partie rapu jak najbardziej zasługują na uwagę, zwłaszcza ten w drugiej zwrotce wykonywany przez Jennie jest cudowny: „Zwabiłam do siebie ofiary i brutalnie odepchnęłam jak zła dziewczyna, nie liczę się ze zdaniem innych, gdy zarzucę bit słychać huk” Zadziorny i pewny siebie charakter utwory niszczą zbyt słodkie i wolne fragmenty wokalne. Chociaż z drugiej strony można to uznać za celowy zabieg, mający nawiązywać do nazwy grupy, gdzie Jennie i Lisa oznaczałyby czerń, czyli zadziorność a Jisoo i Rose – róż, czyli słodkość, tak uwielbianą w Korei.
Teledysk do „DDU-DU DDU-DU” również ukazuje czarno-różową stronę członkiń. Jennie siedząca na tronie symbolizuje królową (piękno może być okrutne) i zbija czarnym pionkiem biały. Katana również symbolizuję siłę i władzę, dzięki której można zniszczyć wrogów. Następnie widzimy Rose w sukni i koronie stojącą dumnie na podwyższeniu a po chwili widzimy ją w czerni jak spogląda na tą pierwszą. Scena ta może pokazać, że nie zawsze jesteśmy tacy jak nas widzą inni – idole nie są tak idealnie jak ich pokazują. Podobnie jest z Jisoo stojącą miedzy mężczyznami – reporterami, – którzy fotografują bilbord (idealną idolkę) a nie tą zwykłą stojącą między nimi. Jednak w momencie, gdy się przewraca wszystkie kamery kierują się na nią, niczym broń. Pokazuje to, że każdy błąd idola (czy jego porażka) może spowodować falę nienawiści, a fani mogą się od niego odwrócić. Cała ta symbolika otoczona jest barwną scenerią i takimi też strojami, które mi niestety momentami wydają się zbyt wyszukane i ‘dziwaczne’. 
Teledysk jest miły dla oka, ale trudno jest nie zauważyć w nim podobieństw do starszych grup YG. Już na samym początku teledysk do złudzenia przypomina Big Bang siedzących na tronach w „Fantastic baby”. Następnie widzimy Jennie głaszczącą Fenka, co przypomina CL głaszczącą kotka w „I’m the Best”, potem Lisa z papugą – CL z występów z „I love you”. Czołg jak w „Bang Bang Bang” tylko w błyszczącej wersji. Jisoo z różową peruką w spadku po Minzy z „FallingIn love”. Jennie podrzucająca i zjadająca popcorn – Dara z „Do you love me”. Zakończenie także przypomina „Bang Bang Bang” – ten ‘wybuch’ proszku a wystrzały. Zresztą nie jest to pierwszy teledysk, którego momenty wydają się skopiowane. Te momenty sprawiają, że utwór traci swoją oryginalność – wręcz jest jej pozbawiony – a przecież wystarczyłoby np. zmienić kolor peruki a wtedy nie miałoby się takich skojarzeń oglądając to MV.
Piosenka jest jak najbardziej w moim guście, Teddy jak zawsze odwalił kawał dobrej roboty, tworząc ją. Jednak po tak długim okresie przygotowań do tego comebacku, spodziewałam się czegoś bardziej oryginalnego (głównie pod względem wizualnym) i chyba liczyłam, że jednak dziewczyny nie będą grały 'złych', bo niezbyt im to pasuje (w realu są zbyt urocze).
Ocena: 7/10

4 komentarze:

  1. Fajnie, że piosenki z tego albumu przypadły ci do gustu.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na razie tylko tutulowa piosenka recenzja albumu też niedługo się pojawi ;)

      Usuń
  2. Nie widziałam tego teledysku i piosenki tez nie znam ale musze w końcu zobaczyć co to za zespuł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piosenki mają fajne choć sam zespół specjalnie się nie wyróżnia;)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad :)