03 maja 2022

Recenzja: Victoria Aveyard – Królewska klatka


Kolejny tom serii, po który sięgałam z ciekawością, ale i lekką rezerwą, bo poprzedni tom, aż tak mnie nie zachwycił.
„Mare jest pilnie strzeżonym więźniem zdanym na łaskę i niełaskę Mavena. Dręczą ją wspomnienia własnych błędów, a działanie Cichego Kamienia pozbawia ją mocy. Buntowniczka staje się dziewczyną bez błyskawic. Jednak i Maven otoczony jest wrogami. Z trudem utrzymuje kontrolę nad krajem oraz swoim więźniem. Mare czuje, że mimo nienawiści, którą żywi do Mavena, jest on prawdopodobnie jej jedyną szansą na przeżycie, zwłaszcza, że Evangeline dąży do jak najszybszej egzekucji Czerwonej Królowej. Tymczasem Nowi i Czerwoni przygotowują się do wojny, bo nie chcą już dłużej pozostawać w ukryciu. Jest z nimi książę Cal, którego nic nie powstrzyma przed ratowaniem Mare. Kto rozświetli drogę buntowników, jeśli dziewczyna od błyskawic straci swoją moc? Już wkrótce ogień ogarnie wszystko i spali bezpowrotnie Nortę, jaką Mare znała.”
Victoria kolejny raz zabiera nas do swojego dystopicznego świat, lecz tym razem akcja rozgrywa się również poza Nortą. Dodatkowo możemy obserwować wydarzenia z perspektywy innych osób, co uważam, że jest ciekawym zabiegiem i trochę szkoda, że autorka nie wprowadziła tego już w poprzedniej części. Zwłaszcza, że wybrała dość nietypowych bohaterów. Akcja w dużej części wraca na dwór królewski. Intrygi dworskie to coś, w czym Victoria jest dobra i właśnie tego brakowało mi w drugiej części serii. Tego jak i Mavena, który jest genialnie wykreowaną postacią i w dalszym ciągu mnie zachwyca i intryguje. Naprawdę jestem ciekawa jak potoczą się jego dalsze losy i mam nadzieje, że autorka ma na niego dobry pomysł. Problem z poprzedniej części wraca, niestety, gdy opuszczamy mury Pałacu Białego Ognia. Mam wrażenie, że autorka nie do końca radzi sobie z prowadzeniem akcji ‘na świeżym powietrzu’. Największym minusem jest to, że ‘wyczekiwana’ walka w Corvium, która powinna być zwieńczeniem tej części, została w pewnym momencie ucięta (w połowie wydarzeń). Nie rozumiem, czemu autorka tak zrobiła. Mogła z tego stworzyć naprawdę ciekawe starcie sił, a tak pozostawia po sobie niedosyt i lekki niesmak.
„Królewska klatka” jest nawet dobrą kontynuacją serii, czytało się ją przyjemnie, choć nie powala na kolana jak „Czerwona królowa”.
Ocena: 5/10

12 komentarzy:

  1. Muszę sięgnąć po poprzednią część ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Seria mimo swoich wad trochę kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale okładki tej serii są świetne, muszę przyznać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobają mi się bardzo okładki z całej tej serii, jak i sama historia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przerwanie ważnego momentu w połowie faktycznie wydaje się dziwne. Ogółem jednak mam ochotę sięgnąć po tę serię :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad :)