Ostatnia (już chyba) część serii
o dystopicznym świecie i walce Czerwonych z Srebrnymi.
„Zdrada nieomal
zniszczyła Mare i zagroziła rebelii. Teraz – by chronić Czerwonych i Nowych –
Czerwona Królowa musi poświęcić swoje szczęście i zawiązać sojusz, który
sprawi, że Norta się podda, a Maven razem z nią. Potężni Srebrni,
sprzymierzeńcy Cala, wraz z Mare i Szkarłatną Gwardią mają szansę na
zwycięstwo. Jednak ogarnięty obsesją Maven nie cofnie się przed niczym, by
odzyskać Mare – nawet, jeśli będzie musiał zniszczyć wszystko na swojej drodze.
Buntowniczka władająca piorunami może stracić swoją pozycję na zawsze. Gdy
powstaną po raz ostatni – Czerwoni niczym świt – korona trafi w samo serce
burzy. Nadciąga wojna, która odmieni królestwo. Wszyscy staną do walki, ale nie
wszyscy przetrwają. Bo za zwycięstwo trzeba zapłacić najwyższą cenę.”
Tak jak i w
poprzedniej części, wydarzenia możemy obserwować z perspektywy różnych osób. W
„Królewskiej klatce” było to ciekawym zabiegiem, tutaj jednak autorka dodała
perspektywę również innych osób i nie wyszło to zbyt dobrze. Chyba wolałabym, aby
Cal czy Maven nie byli narratorami. Są oni bardzo dobrze wykreowanymi
postaciami, a przy takiej pierwszoosobowej narracji tracą swój ‘wizerunek’.
Wiem, że autorka chciała mam w ten sposób przybliżyć te postacie (tak jak w
przypadku Mare), jednak moim zdaniem uzyskała odwrotny efekt. Zwłaszcza w
przypadku Mavena, który był zagadką i przez to tak mnie zachwycał w całej
serii. I choć dalej uważam go za najciekawszego bohatera to z chęcią
wymazałabym rozdziały z jego narracją, bo… po prostu nie wyszły. Jeśli zaś
chodzi o samą akcje to jest jak najbardziej na plus. Wydarzenia są dynamiczne a
intrygi dworskie, których tak bardzo brakowało mi w drugiej części, zachwycają
jak w „Czerwonej królowej”. Cieszę się, że autorka poszła tym śladem. Victoria
niespecjalnie sobie radzi z akcją ‘na świeżym powietrzu’ – dalej mamy niepełny
obraz walk i bitew, co mnie drażni, ale intrygi to wynagradzają. Zakończenie
nie jest spektakularne, ale dobre, choć nie ukrywam, liczyłam na coś więcej.
Victoria stworzyła
całkiem ciekawą serie. Nie jest ona idealna i reszta części nie jest tak
zachwycająca jak pierwsza „Czerwona królowa”. Wielka szkoda, bo odnoszę wrażenie, że jest to trochę zmarnowany potencjał.
Ocena: 4/10
Od jakiegoś czasu mam w planach tę serię i mimo że trochę słabo z kolejnymi częściami, i tak dam jej szansę. :)
OdpowiedzUsuńMoże tobie bardziej przypadnie do gustu :)
UsuńSzkoda, że autorce aż tak bardzo nie wyszła narracja jednego z bohaterów ;<
OdpowiedzUsuńNie powiedziałbym że tylko jednego ^^ raczej żadna z tych dodatkowych narracji nie była 'wyjatkowa'
UsuńChyba tym razem odpuszczę sobie.
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńCoś mój mąż opowiadał mi ostatnio o tej serii... Ja trochę mniej w temacie siedzę ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńKiedyś miałam w planach tą serię, ale jakoś później o niej zapomniałam i chyba nie będę już po nią sięgać.
OdpowiedzUsuńNie masz za bardzo czego żałować:)
UsuńW takim razie cieszę się, że nie straciłam na nią czasu.
UsuńJa żałuję że nie skończyłam na pierwszej części :)
UsuńMi się ogólnie wszystkie tomy podobały. Czasem coś inaczej mogłoby się potoczyć, ale ogólnie super. I na pewno bardzo zachwycają mnie okładki.
OdpowiedzUsuńMi początkowe również ale sama końcówka była dla mnie słaba :)
Usuńjeju ja kocham tę serię:D pierwsze dwie książki pochłonęłam od razu. Ale potem coś zaczęło się psuć i kolejne części były słabe ;/
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie :)
UsuńRaczej nie moje klimaty, ale recenzja ciekawa 😊
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPrzeczytam... w swoim czasie 🙃!!!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMów co chcesz ale ja uwielbiam tą serię.
OdpowiedzUsuńJa początek również tylko potem się rozczarowałam :)
UsuńW niektórych książkach z podobnym zabiegiem też zauważałam, że o niektórych postaciach lepiej się czyta gdy nie wychodzą one na pierwszy plan :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
Usuń