02 czerwca 2022

Recenzja: Victoria Aveyard – Wojenna burza


Ostatnia (już chyba) część serii o dystopicznym świecie i  walce Czerwonych z Srebrnymi.
„Zdrada nieomal zniszczyła Mare i zagroziła rebelii. Teraz – by chronić Czerwonych i Nowych – Czerwona Królowa musi poświęcić swoje szczęście i zawiązać sojusz, który sprawi, że Norta się podda, a Maven razem z nią. Potężni Srebrni, sprzymierzeńcy Cala, wraz z Mare i Szkarłatną Gwardią mają szansę na zwycięstwo. Jednak ogarnięty obsesją Maven nie cofnie się przed niczym, by odzyskać Mare – nawet, jeśli będzie musiał zniszczyć wszystko na swojej drodze. Buntowniczka władająca piorunami może stracić swoją pozycję na zawsze. Gdy powstaną po raz ostatni – Czerwoni niczym świt – korona trafi w samo serce burzy. Nadciąga wojna, która odmieni królestwo. Wszyscy staną do walki, ale nie wszyscy przetrwają. Bo za zwycięstwo trzeba zapłacić najwyższą cenę.”
Tak jak i w poprzedniej części, wydarzenia możemy obserwować z perspektywy różnych osób. W „Królewskiej klatce” było to ciekawym zabiegiem, tutaj jednak autorka dodała perspektywę również innych osób i nie wyszło to zbyt dobrze. Chyba wolałabym, aby Cal czy Maven nie byli narratorami. Są oni bardzo dobrze wykreowanymi postaciami, a przy takiej pierwszoosobowej narracji tracą swój ‘wizerunek’. Wiem, że autorka chciała mam w ten sposób przybliżyć te postacie (tak jak w przypadku Mare), jednak moim zdaniem uzyskała odwrotny efekt. Zwłaszcza w przypadku Mavena, który był zagadką i przez to tak mnie zachwycał w całej serii. I choć dalej uważam go za najciekawszego bohatera to z chęcią wymazałabym rozdziały z jego narracją, bo… po prostu nie wyszły. Jeśli zaś chodzi o samą akcje to jest jak najbardziej na plus. Wydarzenia są dynamiczne a intrygi dworskie, których tak bardzo brakowało mi w drugiej części, zachwycają jak w „Czerwonej królowej”. Cieszę się, że autorka poszła tym śladem. Victoria niespecjalnie sobie radzi z akcją ‘na świeżym powietrzu’ – dalej mamy niepełny obraz walk i bitew, co mnie drażni, ale intrygi to wynagradzają. Zakończenie nie jest spektakularne, ale dobre, choć nie ukrywam, liczyłam na coś więcej.
Victoria stworzyła całkiem ciekawą serie. Nie jest ona idealna i reszta części nie jest tak zachwycająca jak pierwsza „Czerwona królowa”. Wielka szkoda, bo odnoszę wrażenie, że jest to trochę zmarnowany potencjał.
Ocena: 4/10

16 komentarzy:

  1. Od jakiegoś czasu mam w planach tę serię i mimo że trochę słabo z kolejnymi częściami, i tak dam jej szansę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że autorce aż tak bardzo nie wyszła narracja jednego z bohaterów ;<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiedziałbym że tylko jednego ^^ raczej żadna z tych dodatkowych narracji nie była 'wyjatkowa'

      Usuń
  3. Kiedyś miałam w planach tą serię, ale jakoś później o niej zapomniałam i chyba nie będę już po nią sięgać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za bardzo czego żałować:)

      Usuń
    2. W takim razie cieszę się, że nie straciłam na nią czasu.

      Usuń
    3. Ja żałuję że nie skończyłam na pierwszej części :)

      Usuń
  4. jeju ja kocham tę serię:D pierwsze dwie książki pochłonęłam od razu. Ale potem coś zaczęło się psuć i kolejne części były słabe ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej nie moje klimaty, ale recenzja ciekawa 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytam... w swoim czasie 🙃!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. W niektórych książkach z podobnym zabiegiem też zauważałam, że o niektórych postaciach lepiej się czyta gdy nie wychodzą one na pierwszy plan :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad :)