08 lutego 2021

Recenzja: Sarah J. Maas – Dziedzictwo ognia


Trzecia część historii, stała się jednocześnie moją ulubioną. Jest o wiele lepsza od swoich poprzedniczek.
„Celaena Sardothien przeżyła już wiele – brutalne szkolenia, niewolę, turniej o pozycję Królewskiej Obrończyni… Tym razem jednak przyjdzie się jej zmierzyć z własnymi demonami, z ciężarem jej dziedzictwa. Aby uzyskać informacje – kluczowe w wojnie z okrutnym królem Adarlanu – musi nauczyć się panować nad ogniem, który nosi w sobie. Podczas gdy codziennie ćwiczy pod czujnym okiem nieśmiertelnego Rowana, król wciela w życie kolejne z jego mrocznych planów. Jednak i na dworze władcy zawiązują się sojusze, mające na celu zakończenie jego panowania i przywrócenie magii na kontynencie. Celaena, nieświadoma tego, co się dzieje w Rifthold, ma jeden cel – dostać się do legendarnego Doranelle, którym rządzi Maeve, i uzyskać odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Jak jej władca zdołał usunąć magię? Co zrobić, by ją przywrócić? Jednak opanowanie jej mocy to niejedyna rzecz, z którą będzie musiała się przedtem zmierzyć – król Adarlanu już o to zadbał. Czy dziewczynie uda się wyjść cało z koszmaru, jaki zgotował jej władca pozbawionego magii kontynentu? Co jeszcze planuje król? I jaki los czeka rebeliantów?”
Trzeci tom jak wspomniałam na początku, pokazuje nam o wiele bardziej mroczny i brutalny świat, którym rządzi Maeve. Królowa zamknięta w okowach granic swojego państwa, ustala nieludzkie zasady, dzieli społeczeństwo, a swym obrońcom karzę składać przysięgę krwi, aby byli jej bezwarunkowo posłuszni i spełniali każdej jej polecenie. Główna bohaterka musi się dostosować do reguł tam panujących, a żeby móc porozmawiać z królową, jest zmuszona opanować swą magię. Jednak to nie tak proste jak się nam zdaje. Celaena musi stanąć oko w oko ze swoją przeszłością. A to nie jedyna przeszkoda, gdyż pojawia się ich więcej (ale nie będę spojlerować). Przeszłość Celaeny zostaje nam przybliżona, przez co łatwiej możemy się z nią zżyć czy utożsamić. Pojawia się także Rowan, który jest mroczny, tajemniczy i śmiertelnie niebezpieczny. Jest księciem i należy do zastępów królowej Maeve, która zleciła mu wyszkolenie głównej bohaterki. Rowan jest postacią niejednoznaczną. Zdecydowanie stał się moim ulubieńcem – wybacz Chaol.
Bez żadnych wątpliwości „Dziedzictwo ognia” jest cudną kontynuacją. Książka wciąga całkowicie i nie mogę się doczekać kontynuacji. Choć mam lekkie wrażenie, że autorka odbiega od historii z pierwszej części... zobaczymy co będzie dalej - może poukłada się to w całość.
Ocena: 7/10

20 komentarzy:

  1. Oby dalej było jeszcze ciekawiej :D, może się skuszę na tę serię. Na razie jednak mam kilka innych ale w tym roku chyba dużo fantastyki będzie czytane :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moje klimaty, ale recenzja ciekawa;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem odpuszczam. Nie mój gatunek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna recenzja. Moją opinię o tej serii już znasz.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tą serię. Mocno wciąga. Miłego czytania. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To dobry znak dla dłuższej serii, jeśli 3 część jest dobra!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam pierwszy tom tego cyklu na swojej półce i jak mi spodoba to na pewno też przeczytam kolejne. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kusi mnie ta seria, ale jakoś się nie składa. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałam o tej serii wielokrotnie, ale szczerze powiedziawszy, jestem sceptycznie nastawiona na literaturę od Maas (nie mam pojęcia dlaczego) i za każdym razem, gdy widzę jej nazwisko na książce to niestety ją omijam. A może powinnam się w końcu przełamać?
    Trzymam kciuki za to, aby kolejny tom był równie dobry (albo i lepszy) co trzeci!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też ta książka trochę poleżała ale okazała się całkiem fajna :)

      Usuń
  10. Jak lubię tą serię, tak ten tom wspominam jako najsłabszy.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad :)