Niedawno ogłoszono, że Daesung (D-lite) z Big Bang wyda kolejny (3 jeśli
się nie mylę) japoński album o nazwie "D-Day" oraz uda
się w tour po Japonii (chciałabym tam pojechać i zobaczyć jego występy na
żywo). Album będzie zawierał 7 piosenek oraz video z nagrań (kulis) oraz
oficjalne MV do promocyjnych utworów. Nie trzeba było długo czekać, bo zaraz po
ogłoszeniu powrotu Dae, wydany został teledysk do "D-Day". Zaskoczyło
mnie to pozytywnie oczywiście i nie mogę przestać słuchać tej piosenki.
Odtwarzam ją na okrągło, bez przerwy, więc nie spodziewajcie się jakiejkolwiek
krytyki w tej recenzji.
"D-Day" jest utworem napisanym przez Daesunga dla fanów. Zawiera
coś w rodzaju podziękowania, miłości za bycie z nim i wspieranie go. Bardzo
ciepły i pozytywny utwór, podkreślający umiejętności wokalne artysty. D-lite
jak zwykle śpiewa ciepłym i przyjemnym głosem z lekką chrypką, w niektórych
momentach wyciąga głos w górę, nadając piosence dynamicznego brzmienia.
Teledysk natomiast opowiada historię niczym z dramy (filmu). Na samym początku pojawia się dziewczyna, najprawdopodobniej jego fanka, która podgląda słuchającego muzyki D-lite. Pewnego dnia spotyka Dae. Piosenkarz śpiewa dla niej, a ona nagrywa jego występ. Świetnie się razem bawią, w pokoju "zabaw", pełnym uroczych rzeczy (rupieci). Znajduje się tam nawet coś w rodzaju, ludzkich rozmiarów, foteli na kołach (zastępujących pociąg) jeżdżących po szynach. Jednak, jako sławna osoba D-lite spotyka się też z innymi fankami. Główna bohaterka robi się przez to zazdrosna oraz smutna, zauważając z okna Dae rozmawiającego z inną kobietą. Układa palce w kółeczko i udaje, że daje tzw pstryczka piosenkarzowi. W tym momencie Daesung zauważa ją w oknie, a dziewczyna się peszy i chowa. Następnie jest pokazana niewyraźna sylwetka dziewczyny (chyba w wannie), mająca pochyloną głowę, tak jakby w smutku. Później widzimy ich kłótnie, której powodów nie znamy, choć przypuszczam, że dziewczynie chodzi o tą wcześniejszą rozmowę z 'inną'. Daesung błaga ją, by nie odchodziła, jednak bez skutku. Ale jak przystało na romantyczną historię para się godzi i mamy happy end. Mam nadzieję, że docenicie ten teledysk, bo spokojnie można by było stworzyć z tego długą historię, jak nie film.
Teledysk natomiast opowiada historię niczym z dramy (filmu). Na samym początku pojawia się dziewczyna, najprawdopodobniej jego fanka, która podgląda słuchającego muzyki D-lite. Pewnego dnia spotyka Dae. Piosenkarz śpiewa dla niej, a ona nagrywa jego występ. Świetnie się razem bawią, w pokoju "zabaw", pełnym uroczych rzeczy (rupieci). Znajduje się tam nawet coś w rodzaju, ludzkich rozmiarów, foteli na kołach (zastępujących pociąg) jeżdżących po szynach. Jednak, jako sławna osoba D-lite spotyka się też z innymi fankami. Główna bohaterka robi się przez to zazdrosna oraz smutna, zauważając z okna Dae rozmawiającego z inną kobietą. Układa palce w kółeczko i udaje, że daje tzw pstryczka piosenkarzowi. W tym momencie Daesung zauważa ją w oknie, a dziewczyna się peszy i chowa. Następnie jest pokazana niewyraźna sylwetka dziewczyny (chyba w wannie), mająca pochyloną głowę, tak jakby w smutku. Później widzimy ich kłótnie, której powodów nie znamy, choć przypuszczam, że dziewczynie chodzi o tą wcześniejszą rozmowę z 'inną'. Daesung błaga ją, by nie odchodziła, jednak bez skutku. Ale jak przystało na romantyczną historię para się godzi i mamy happy end. Mam nadzieję, że docenicie ten teledysk, bo spokojnie można by było stworzyć z tego długą historię, jak nie film.
Podsumowując jest to po prostu piękna ballada. Nie mogę mieć jakichkolwiek
zarzutów, gdyż kocham głos Daesunga, więc jak mogę nie kochać tego utworu.
Ocena: 9/10
Muszę powiedzieć o niej mojej kuzynce. Ona gustuje w takich klimatach. Może posłucham i ja, bo nigdy dotąd nie miałam okazji przysłuchiwać się podobnej muzyce.
OdpowiedzUsuńA nóż ci się spodoba :)
UsuńBardzo chętnie się zapoznam :) ciekawe czy siostra już słuchała, ona bardziej w jpopie teraz siedzi :)
OdpowiedzUsuńMoże i ty się wkręcisz :P
UsuńPrzyznam się że nie moja bajka,ale na koleżankę, która i owszem
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie znam wykonawcy, ale chętnie poznam i wtedy będę mogła wypowiedzieć się, czy podoba mi się twórczość tego piosenkarza, czy nie :)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńNie jest to coś dla mnie, ale znam takie, co lubią - więc dam znać.
OdpowiedzUsuńOryginalne tematy ;) nie ukrywam ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńTaka recenzja z pewnością zachęca :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym wykonawcy, ale po twojej recenzji myślę, że może jego utwory to moje klimaty. Zaraz się okaże, bo od czego jest youtube.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Cieszę się :)
UsuńNie znam wykonawcy, ale bardzo fajnie opisałaś piosenkę, więc pewnie się skuszę i posłucham. :)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńNie moje klimaty, ale posłuchać nie zaszkodzi nie
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTeż nie znam wykonawcy, więc chętnie sprawdzę jego utwory. :)
OdpowiedzUsuńSuper :)
UsuńPierwszą jego piosenką, którą usłyszałam było "Look at me, Gwisun" i pamiętam, że pomyślałam sobie, że Koreańczyk śpiewa po japońsku polskie disco polo ^^ Byłam w szoku ;> A D-Day wcześniej nie słyszałam, trochę nie wiem jakim sposobem i cieszę się, że ten brak nadrobiłam.
OdpowiedzUsuńTak ^^ LAMG przypomina nasze disco polo ale w sumie koreański trot tak trochę przypomina disco polo więc no:D
UsuńMnie najbardziej zdziwiło to że tą piosenkę napisał GD :P
Niestety nie moja bajka, ale dobrze, że Tobie się podoba. ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
:)
UsuńChyba jej nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
To polecam :)
UsuńBig Bang ostatnio jakoś odrzuciłam, za wiele skandali, stąd nawet nie wiedziałam o tym wydaniu i kawałku. Żałuję, że cały zespół obrywa za błędy jednego członka. Przesłucham, by nadrobić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Patrycja
Niestety nie mają wpływu na błędy innych ^^ ale polecam D-Day :)
UsuńAkurat nie dla mnie;)
OdpowiedzUsuńSzkoda :/
UsuńKocham jego głos ^^ choć szkoda że wydaje piosenki tylko po japońsku :)
OdpowiedzUsuńTak Dae ma śliczny głos ^^ a ja akurat się cieszę że po japońsku bo trochę znam język ;)
Usuń